Junotka
Nowy użytkownik
Offline
Płeć:
Wiadomości: 15
|
|
« : Lipiec 03, 2008, 14:34:23 » |
|
Niby mamy ten wspaniały 21 wiek, tysiące możliwości, dostęp do wszelakiej informacji, szybka kariera, realizowanie sie, podróże, wyzwania... Nic nas nie ogranicza, nikt nas do niczego nie zmusza. Mamy prawo do wyboru, wolna wola nareszcie istnieje.
Czemu wiec wariujemy? Czemu zawsze popadamy ze skrajności w skrajność, nigdy nie będąc zadowolonym ze stanu aktualnego?
Starodawne normy i obyczaje, tradycje i obrzędy - których nie można było sobie odpuścić - owszem ograniczały wolność, nie dawały wyboru, zmuszały do działania wbrew sobie - a jednak trzymały ludzi w kupie. Każdej jednostce dawały jakąś rolę, miejsce, pozycje. Nadawały tożsamość, przynależność. Dawały poczucie bezpieczeństwa, pomoc i ochronę.
Co jest wiec lepsze? co jest ważniejsze? być członkiem stada, poświęcając swoja indywidualność? czy inwestować w siebie, cenić swoja wolność, nie należąc do żadnej grupy?
Mi wychodzi, ze niezależnie od tego jak wielkim indywidualistą czy ekscentrykiem sie jest - zawsze, ale to zawsze najważniejszą rzeczą jest posiadanie swojego miejsca w jakiejś, w miarę stabilnej i dlugotrwałej grupie ludzi. Nie musi to być od razu religia, partia polityczna, czy rodzina. Ale cokolwiek - zespół taneczny chociażby.
Dziwna rzecz, ze tak o tym zapominamy. Wszędzie jest parcie na indywidualizm "rozwijaj sie sam, niech nikt i nic cię nie ogranicza, masz sile w sobie, nikogo nie potrzebujesz A tak sie przecież nie da! Potrzeba przynależenia gdziekolwiek - jest równie podstawowa, jak potrzeba zaspokojenia głodu i pragnienia. Sam jeden człowiek, choćby nie wiem jak inteligentny i zaradny - nic nie zdziała. Musi mieć jakiś grunt by zapuścić korzenie, musi mieć wsparcie od innych ludzi.
Czy to nie dlatego właśnie nasi koledzy Amerykanie tak wariują? Skoro utrzymywanie silnych więzi, zdrowych (!) więzi z innymi ludźmi uważają za głupotę, jedyne co im zostaje, jeśli nie chcą do końca zwariować - to chodzić na spotkania grup wsparcia i na sesje terapeutyczne...
Jak to dobrze, ze w Polsce kult rodziny i korzeni wciąż ma sie całkiem dobrze!
|