*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Kwiecień 27, 2024, 05:26:46


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] 2   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: "Mówisz i masz... "  (Przeczytany 8900 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Indrasil
Moderator
Użytkownik
*
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 60


Tu i teraz... tworzymy i pamiętamy...


« : Kwiecień 24, 2008, 03:03:06 »

   Nie wszyscy chyba wierzą we własną "siłę sprawczą"... Większość tzw. problemów życiowych wynika z braku wiary we własne siły i możliwości . To co robię teraz to mój świadomy wybór i efekt świadomej pracy nad sobą. Dla niektórych osób powiedzenie "mówisz i masz" jest tylko sloganem, ale nie zdają sobie sprawy że podświadomie w ten sposób programują swoją podświadomość. Podświadomość to potęga i tego chyba nie powinienem tłumaczyć... a jeżeli cały czas programuje się ją zwrotami typu: "to się nigdy nie uda", "to nie dla mnie", "to niemożliwe"... itd. to nie ma się co później dziwić efektom. Nie wolno się bać marzeń i ich w jakokolwiek sposób ograniczać . To co się dzieje z życiem to w efekcie następstwo naszych działań... nie żyjemy na pustyni więc każda nawet najbardziej zwyczajna czynność może mieć wpływ na los. W tym miejscu wypadałoby przypomnieć "efekt motyla". Każda negatywna sytuacja z przeszłości po przeanalizowaniu okazuje się być "troszeczkę" dziwną sytuacją... ale oczywiście z perspektywy czasu - bo w danej chwili wydawało się być może że tak jest najlepiej... i że tyle wystarczy. I tutaj właśnie tkwi błąd. Na wszystko jest właściwe miejsce i czas - pewnych procesów nie możemy zmienić ale możemy je zapoczątkować . A najlepszym znanym sposobem są marzenia... teraz modne jest określenie "wizualizacje", ale ja nie jestem trendy więc marzę a nie wizualizuję. W końcu chyba nazwa nie jest najważniejsza. Ważne jest to co chcemy osiągnąć . "Co zasiejesz to zbierzesz"... pamiętajmy o tym... Jeśli nasze marzenia ograniczają wzorce z dzieciństwa, szkoły, z życia trzeba to zmienić - trwanie w stereotypach (a szczególnie tych złych) nie jest najlepszą receptą na szczęśliwe życie, a sądzę że procent masochistów w społeczeństwie jest znikomy...  Mrugnięcie. Myślę że tyle powinno wystarczyć na początek... dalsze wątki rozwiną temat i być może rozwieją wątpliwości... bo wiem że ta droga nie jest łatwa... Indrasil

PS: liczę na dyskusję...  Mrugnięcie
Zapisane
@żmijka
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1898


I get wings to fly... I'm alive ...


« Odpowiedz #1 : Kwiecień 25, 2008, 02:25:48 »

    Moje skrzydła często opadają Indrasilu, zdarza się również, że  powątpiewam jakoby moje słowa (myśli) miały moc sprawczą. Może nie ma we mnie wtedy wystarczającej ilości sił, by zostały one wsparte konkretną realizacją. Potrzebuję motywacji by pragnąć... Co jednak gdy siły napędowej brakuje? W trudnych, często nawet traumatycznych sytuacjach, nasze organizmy potrafią się zmobilizować w walce z przeciwnościami, jednak dłuższe utrzymanie takiego stanu jest przeważnie nieosiągalne. W życiu szukam wyzwań, pragnę poznawać "nowe". Jeszcze niedawno nie wiedziałam co to hosting, HTML... Dziś marzę o grafice rastrowej i własnych animacjach, mimo swojego wieku nie chcę sie poddać, pragnę w programie komputerowym dostrzec płaszczyznę podobrazia i maksymalnie wykorzystać każdy jego fragment, zanim nałożę nań werniks. To jest jednak jedynie narzędzie, nim łatwiej władać niż własnym umysłem.
    Pewnej kobiecie usunięto złośliwy guz, walcząc z rakiem (robalem), poddała sie między innymi terapii zwanej wizualizacją. Jednym z zadań była projekcja jej własnej walki za pomocą dowolnie wybranej techniki plastycznej. Rysowała scenki, na których uzbrojone w ostrza leukocyty, więziły robala nie pozwalając mu wydostać się na zewnątrz (przerzuty). Zakuwała go w przeróżne kajdany, osadzała w metalowej klatce, dręczyła go na wszelkie sposoby, jednak obleśny robal z wciśniętą w usta cieniutką rureczką, przez którą dokarmiała go Taxolem, był najbardziej przekonujący. Rysunków były dziesiątki... Jednak w głowie tej kobiety rak nadal tkwił... Był na każdym jej rysunku. Natomiast inna osoba w tej grupie, przygotowała jeden tylko rysunek. Na bardzo skromnej kartce w pospiechu wyrwanej z zeszytu w kratkę, w narożniku widniał mały ludzik z dziurką w brzuchu... Autorka opisała go mniej więcej w ten sposób: Ten ludzik to ja, a ta dziurka to miejsce po raku, którego ze mnie już wyrzucono, Teraz jedynie podają mi chemioterapię, by dziurka ładnie sie zabliźniła. Dwie różne kobiety dwa raki, dwie wizualizacje (marzenia)... Obie pragnęły osiągnąć to samo, jednak każda uwieczniła inne miejsce dążąc do tego samego celu. Każda z nich szła własną  drogą do zdrowienia. Nasz umysł jest wyjątkowo skomplikowanym narzędziem, bazującym często na wzorcach z dzieciństwa. Rzeczywiście możemy w sposób nieświadomy jedynie kopiować misternie utkane jego sploty, podobnie jak ta kobieta, która wiecznie będzie walczyć z robalem...
Zapisane
Junotka
Nowy użytkownik
*
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 15



« Odpowiedz #2 : Kwiecień 29, 2008, 13:09:07 »

Masz racje,
Mamy to na co zaslugujemy.
Ale to na co zaslugujemy we wlasnym mniemaniu.
Sami stawiamy sobie ograniczenia, tak wiec tylko sami mozemy je usunac.
A na pewno warto ;-)

Ciekawa rzecza jest tez strach przed sukcesem. Czesto jest tak, ze powtarzamy sobie afirmacje, wizualizujemy cele, przekonujemy siebie, ze chcemy je osiagnac itp itd. A w rzeczywistosci nic sie nie dzieje... Albo juz juz prawie dopielismy celu, a potem nagle wszystko sie sypie.. Czemu..?
Bo okazuje sie, ze gdzies tam daleko i gleboko istnieje jeszcze jedna bariera. Strach co bedzie jesli faktycznie marzenie sie spelni? Czy bedziemy potrafili uniesc sukces? Czy aby na pewno zaslugujemy na ten sukces? To jest nowa sytuacja, nowe wrazenia, co tez rodzi niepewnosc siebie.
Strach przed sukcesem jest naprawde trudny do pokonania, zwlaszcza gdy zostalismy wychowani w srodowisku, gdzie skromnosc, potulnosc, niesmialosc, niepewnosc byly promowane, uznawane za cenne cechy. Te ograniczenia wpajane sa nam od najmlodszych lat, ciezko jest sie ich pozbyc.
A na pewno warto ;-)
Czego Wam i sobie szczerze zycze!
Junotka
Zapisane
Indrasil
Moderator
Użytkownik
*
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 60


Tu i teraz... tworzymy i pamiętamy...


« Odpowiedz #3 : Kwiecień 29, 2008, 15:57:19 »

 Uśmiech Witaj Junotko...  Duży uśmiech.
Tak wygląda ta sprawa w sporym uproszczeniu. Dlaczego? Ano właśnie z tego powodu, o którym pisałem w pierwszym poście tego wątku. Ten strach przed sukcesem wiąże się właśnie z tym że tak naprawdę nie jesteśmy "zaprogramowani" na sukces. Do tego potrzeba naprawdę wielkiej wiary we własne możliwości a to z kolei jest możliwe tylko wtedy gdy nasz podświadomość z nami współpracuje. Spotykałem się już z opiniami że tego typu "lekcje" powinny byc już wprowadzane w pragramie nauczania w szkołach... bo to do czego się dochodzi po latach własnych doświadczeń można łatwiej osiągnąć gdy się takie wiadomości usłyszy jak najwcześniej - zanim w pamięci (czyli w podświadomości) zakodują się pewne niepożądane wzorce postępowania. Podświadomość korzysta z tych wzorców w różnych sytuacjach - dążąc do tego żeby przetrwać, ale nie zawsze ma jakiś gotowy wzorzec postępowania, szczególnie jeżeli spotyka się z czymś nowym. W tej sytuacji sprawa staje się bardziej skomplikowana...
W naszej podświadomości wzorce postępowania w sytuacjach tzw "kryzysowych" są szybko dostępne, mamy zakodowane że z ognia trzeba jak najszybciej wyjąć rekę bo parzy, że pod wodą nie możemy oddychać samodzielnie, że człowiek nie jest ptakiem i do góry nie poleci, że trzeba uciakać jak ktoś nas goni... etc...  I to są wzorce można napisać automatyczne - działają na zasadzie odruchów "psa Pawłowa", są wyuczone albo nabyte w inny sposób.
Masz rację co do wpływu środowiska na nasze wzorce postępowania bo informacja nieprawdziwa powtarzana wielokrotnie w końcu staje sie w pewnym sensie prawdziwą. Tyle że jest jedno malutkie "ale".... w nowej sytuacji, do której nie mamy wzorców postępowania w podświadomości rozgrywa się walka wewnętrzna. Podświadomość ma za zadanie znaleść rozwiązanie problemu na zasadzie odniesień - a jeżeli nie ma konkretnego odniesienia (a tak jest w wypadku nowej sytuacji), to wtedy zaczyna działać na zasadzie porównań. I tutaj zaczynają się "schody"... O ile rozwiązanie problemu jest proste w sytuacji porównań informacji prawdziwych (a przynajmniej teoretycznie), o tyle w wypadku wprowadzonej do podświadomości informacji nieprawdziwej sprawa się komplikuje. Komplikuje się do tego stopnia w jakim wcześniejsza podobna informacja była błędna lub nieścisła. Co z tego że bedziemy chcieli coś zrobić jak w naszej podświadomości tkwi głęboko zakodowany sygnał że to się nie uda bo podobne sytuacje kończyły się niepowodzeniem. Samo nastawienie nie zmieni tutaj niczego - trzeba "przeprogramować" podświadomość. Trzeba się z nią skontaktować w przenośni i w dosłownym tego słowa znaczeniu. Tylko w ten sposób możemy mieć wplyw na własny los. Nasze wewnetrzne "ja" - czyli podświadomość jest jak dziecko... wszystkiego można ją nauczyć tylko trzeba to robić świadomie i mądrze. A tylko podświadomość ma możliwość kontaktu z naszym wyższym "ja" - czyli nadświadomością, która z kolei jest "motorem" i sprawcą konkretnych sytuacji w życiu. Tylko nadświadomość ma siłę sprawczą i może nam pomagać w sposób bezpośredni... Oczywiście ma taką moc ale wcale nie musi jej używać - to wszystko zależy czy ma bezpośredni kontakt z podświadomością, jeżeli jest on zakłócony lub go nie ma to wtedy na naszej drodze życia pojawiają się przeszkody...., których nie jesteśmy w stanie pokonać do czasu aż nasza podświadomość nie zostanie przeprogramowana na sukces...
I to by było tyle na dzisiaj... jeżeli macie jakieś wątpliwości lub pytania to zapraszam, to nie jest martwe forum  Chichot, tutaj są żywi ludzi.
Indrasil
Zapisane
Junotka
Nowy użytkownik
*
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 15



« Odpowiedz #4 : Kwiecień 29, 2008, 16:12:27 »

No dobrze, a jak skutecznie przelamac wszelkie wdrukowane bariery, nauczyc sie nie bac siegac po sukces?
Przypuszczam, ze to dosc dlugotrwaly proces..
Zbijanie sztuka po sztuce zakodowanych negatywnych "nie uda ci sie" "ty sie przeciez do tego nie nadajesz" itp itd.
Czy czlowiek sam potrafi to zrobic?
Czy moze nauczyc sam siebie myslec inaczej?
Czy jednak potrzebny jest ktos inny, kto wspiera, potwierdza, ze robimy dobrze, ze mamy racje, ze nie stajemy sie zarozumiali, pyszni, zawistni, zbyt dumni z siebie..?
Zapisane
Indrasil
Moderator
Użytkownik
*
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 60


Tu i teraz... tworzymy i pamiętamy...


« Odpowiedz #5 : Maj 05, 2008, 11:40:05 »

Hmmm... ogólnej recepty na to nie ma, każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie... więc trudno napisać taką ogólną receptę. Pokazałem tutaj drogę ale nie każdy jest w stanie sam to zrobić. Niestety, niektórym brak właśnie wiary we własne siły, czyli sedno sprawy...  i ci własnie najbardziej potrzebują wsparcia, pomocy i opieki w okresie wewnętrznej transformacji. Nie wystarczy zwykła rozmowa, która wyjaśni to co jeszcze zostało niewyjaśnione, czasami zajmuje to więcej czasu ale to już jest naprawdę sprawa indywidualna i trzeba za każdym razem ją tak traktować. Każdy potrzebuje wsparcia tylko że w różnym stopniu i w różnej formie. W teorii wygląda to jaśniej ale w praktyce sprowadza się do tego, że żadna forma pisania nie zastąpi realnej rozmowy i kontaktu osobistego, wtedy naprawdę można pomóc dużo więcej...  Nie zawsze mogę sobie pozwolić na osobistą obecność ale zostaje jeszcze wsparcie duchowe, niby niewiele ale... ale to chyba nic odkrywczego?  Mrugnięcie Indrasil
Zapisane
Pan M
Moderator Działu
Aktywny użytkownik
*
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 123


There is no spoon...


« Odpowiedz #6 : Maj 06, 2008, 14:52:44 »

A ja stawiałbym na to, że rodzice od chwili, kiedy dziecko zaczyna rozumieć i uczyć się są "programistami"...
Wychowując je wpajają, że jest kimś ważnym, że wszystko w co wkłada serce jest cenne niezależnie od tego jak oceniają to inni.
To pierwszy stopień do wypracowania w człowieku poczucia własnej wartości.
Jeśli dodamy do tego upór, życiowe kłopoty, które często wydają się być nie do pokonania i uczą tak niezbędnej pokory otrzymujemy receptę na sukces w życiu dorosłym.
Ale jak z każdą recepturą, wystarczy szczypta za dużo jednego ze składników i z leku otrzymujemy truciznę...
Z przepisu na człowieka sukcesu otrzymujemy przepis na introwertyka, egoistę i narcyza..
Tak, że radzę ostrożność...
Zapisane

Junotka
Nowy użytkownik
*
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 15



« Odpowiedz #7 : Maj 06, 2008, 20:41:59 »

otóż to,
Jesteśmy programowani przez otoczenie już od pierwszych tygodni życia, a nawet począwszy od życia płodowego (traumatyczne przeżycia matki wpływaja na późniejsze zdrowie dziecka, naukowo potwierdzone - byłam niedawno na ciekawym wykładzie na ten temat).
Rzecz w tym, że takie idealne środowisko do wzrostu i idealni rodzice, którzy nie popełniają żadnych błędów są tak rzadko spotykane, że raczej włączyłabym je do kategorii wyjątków a nie reguły.
Przeprogramowanie samego siebie jest niezwykle trudne. W ogóle zdanie sobie sprawy, że coś jest nie tak, zrozumienie co i chęć zmiany - to już wymaga pewnego wysiłku.

Zawsze śmiałam się z stereotypu amerykanina chodzącego co tydzień do swojego psychoterapeuty, albo na sesje grupowe. Ale coś mi się zdaje, że prędzej czy później nas w Polsce też to czeka. I tylko nam to na zdrowie wyjdzie ;-))
Zapisane
dorka699
Moderator Działów
Ekspert
***
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 2724


Aby znaleźć miłość nie pukaj do każdych drzwi.


« Odpowiedz #8 : Maj 07, 2008, 07:59:33 »

Długo się zastanawiałam po przeczytaniu "Mówisz i masz..." ,i muszę stwierdzić ,że to prawda to w co wierzymy i co sobie sami wmawiamy sprawdza się.To jak żyjemy daje "owoce".Czasami trudno samemu zwrócić na to uwagę wystarczy rozmowa z przyjacielem ,jego obiektywizm w postrzeganiu naszej osoby przemyślenia i można małymi kroczkami dążyć do poprawy swojego życia.Ja otrzymałam taką pomoc gdy była mi potrzebna .I teraz wiem że mimo przeciwności losu mogę oczekiwać od życia poprawy bo w to uwierzyłam i do tego dążę.Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Zapisane

Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał siły do walki.
@żmijka
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1898


I get wings to fly... I'm alive ...


« Odpowiedz #9 : Maj 07, 2008, 18:38:22 »

   Czy powinnam zatem myśleć, że słowo ma moc sprawczą?
Jak w takiej sytuacji mam uchronić sie przed świadomością zbliżającej się śmierci. Wiem, że to dość niemiły temat, jednak jeżeli przez życie będę szła przebojem, nie wierząc, ale wręcz mając pewność, że wystarczy pragnąć by coś osiągnąć jak pogodzę się ze zbliżającą śmiercią. Przecież muszę kiedyś odejść, nie jestem wyjątkiem...
   Uciekamy przed chorobą, osiągamy w tym sukcesy... Czasem jednak rzeczywistość potrafi nagle uderzyć w nas tak mocno, że nie przygotowani na inne ewentualności, upadamy, tracimy wiarę, że się uda. Uczymy się pozytywnego myślenia ale czy jest ono poprawne...?
 
Zapisane
Indrasil
Moderator
Użytkownik
*
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 60


Tu i teraz... tworzymy i pamiętamy...


« Odpowiedz #10 : Maj 08, 2008, 00:33:36 »

 Uśmiech Wybaczcie, że nie dołączę się do pisania ale niestety brak czasu, natchnienia i "drobne" problemy z netem Mrugnięcie . Niebawem nadrobię zaległości. Pozdrawiam serdecznie. Indrasil
Zapisane
dorka699
Moderator Działów
Ekspert
***
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 2724


Aby znaleźć miłość nie pukaj do każdych drzwi.


« Odpowiedz #11 : Maj 08, 2008, 08:01:41 »

To nie jest tak ,że mówisz i od razu wszystko się spełnia.Ja np.zapisuje sobie w kalendarzu swoje cele na miesiąc i małymi krokami dążę do ich spełnienia nie zawsze mi to wychodzi więc zapisuje je na następny .Wydaje mi się że ważne jest też nastawienie każdego z nas bo jeżeli myślisz a to mi się uda a intuicja podpowiada że nie to na pewno tak będzie ,drugi element to pogoda ducha i wiara w to co robimy i do czego dążymy.
Zapisane

Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał siły do walki.
@żmijka
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1898


I get wings to fly... I'm alive ...


« Odpowiedz #12 : Maj 08, 2008, 10:10:45 »

Wydaje mi się że ważne jest też nastawienie każdego z nas bo jeżeli myślisz a to mi się uda a intuicja podpowiada że nie to na pewno tak będzie ,drugi element to pogoda ducha i wiara w to co robimy i do czego dążymy.

Jak pogodzić nasze myślenie z intuicją?
Zapisane
dorka699
Moderator Działów
Ekspert
***
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 2724


Aby znaleźć miłość nie pukaj do każdych drzwi.


« Odpowiedz #13 : Maj 08, 2008, 11:26:23 »

to już temat  inny mi zajeło to troszke czasu przeczytałam dużo książek z serii Autohipnozy i samorealizacji .A wsparcie przyjaciół tych prawdziwych też dużo daje. Uśmiech
Zapisane

Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał siły do walki.
Junotka
Nowy użytkownik
*
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 15



« Odpowiedz #14 : Maj 08, 2008, 12:47:12 »

=> @zmijka
Oczywiscie, ze slowo ma moc sprawcza. Wszystko ma moc sprawcza, a to dlatego, ze na kazda akcje jest reakcja. Przyczyna i skutek. Nic nie dzieje sie ot tak i nie znika w przestrzeni bez sladu. Kazde najmniejsze nawet wydarzenie ma swoje skutki, konsekwencje.
I bardzo dobrze! bo daje nam to wybor!! Mozemy (mniej lub wiecej) wybierac w jaki sposob dane wydarzenie na nas wplynie. Np. ktos mi moze powiedziec, ze mowie bzdury - moge sie obrazic, moge to zignorowac, moge poczuc wdziecznosc, ze ktos slucha mnie uwaznie i zwraca mi uwage, ze mysle blednie, bo mu zalezy bym sie rozwijala.

Co do smierci. Kazdy, ale to absolutnie kazdy kiedys umrze. Jednym wydaje sie, ze to bedzie pozniej, inni juz wiedza, ze to bedzie wczesniej. Ale na dobra sprawe - co za roznica?
Co wiecej, kazdy, ale to absolutnie kazdy sie starzeje, zmienia z kazda godzina, z kazdym nowym doswiadczeniem, kazda nowa informacja.
I na tym polega zycie - na zmianie. Wszystko sie zmienia, rozpada, laczy w nowe wzory.
Wiem, to takie bardzo ludzkie chciec aby wszystko pozostalo niezmienne, zebysmy byli wiecznie mlodzi, piekni, pelni nadziei, szczescia, zeby zawsze bylo lato, slonce i swieze truskawki. Tylko ze takie myslenie wpedza w straszna frustracje. Bo nic nie pozostaje niezmienne.

Wydaje mi sie, ze najwazniejsze jest, aby sie z tym pogodzic i wykorzystac to aby stac sie szczesliwszym.
Wszystko sie zmienia, wszystko plynie - i bardzo dobrze!! ;-)) jakze nudno byloby gdybysmy byli zamrozeni w takim Raju! a tak codziennie jest inaczej, codziennie dzieje sie cos nowego, my czujemy sie inaczej, dzieki doswiadczeniu inaczej odbieramy podobne sytuacje; mamy mozliwosc obserwowac jak zmienia sie swiat, jak zmieniaja sie inni ludzie, jak zmieniamy sie my sami - czy to nie jest wspaniale?? ciekawe?? niesamowite?? ;-))
A najwspanialsze z tego jest to, ze jestesmy tego swiadomi! ze to MY to przezywamy i czujemy! ;-)

Czytam ostatnio duzo o buddyzmie. Bardzo polecam. Nie znam jeszcze wszystkiego tak dobrze, ale z tego co zrozumialam, smierc jest po prostu kolejnym z wrazen, ktore mamy okazje doswiadczyc. To nie jest nic strasznego, po prostu zmiana powloki, nie ma zadnego piekla ani raju, nie ma sie czego bac. Smierc jest tak samo naturalna jak zycie. I do tego - jakze to ciekawe przezycie! Nikt przeciez nie moze nam powiedziec jak to jest. Sami to przezyjemy, ocenimy wedlug naszej wlasnej skali i doswiadczen. Tak samo jak zycie. Kazdy z nas jest inny i bardzo, ale to bardzo wyjatkowy. Nikt nie wie tego co Ty wiesz, nikt nie czuje tak samo, nikt nie mysli tak samo. I to jest jest niesamowite, prawda?

Nie wiem, czy pedzenie przez zycie przebojem jest dobra rzecza. W takim pedzie mozna zgubic bardzo wiele rzeczy, nie zauwazyc, pominac to co naprawde wazne i istotne. W zyciu przeciez nie chodzi podboj swiata, bo i po co?
To co mamy to "tu i teraz". Tylko tyle i az tyle.
Po co sie przejmowac tym co bedzie kiedys tam w przyszlosci?
Zyjemy tu i teraz, wdychamy powietrze, moze nawet jakies przyjemne zapachy, a moze i nieprzyjemne - ale to tez ciekawe wrazenie. Ciastko do kawy jest takie slodkie, przyjaciel, ktory nas odwiedzil swietnie wyglada i rozmawia z nami tak wesolo! Liscie na drzewach maja teraz taki wspanialy kolor - to tez zmienia sie z kazdym dniem, czyz nie wspaniale jest obserwowac te zmiany?
Nie ma sensu przed niczym uciekac, niezauwazac pewnych rzeczy, ignorowac to co nam sie nie podoba. Bo wlasnie tak jak sama napisalas - rzeczywistosc uderzy nas jak obuchem w glowe i co wtedy? Bardzo boli.
Czyz nie lepiej jest miec oczy zawsze szeroko otwarte, siedziec w tej rzeczywistosci wszystkimi zmyslami i swiadomoscia i czerpac z tego garsciami?
Zapisane
Strony: [1] 2   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.137 sekund z 20 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

loveismagic forumglador compaanions aplikacja2013 duskwood