W końcu roku wystąpiła komplikacja, miałem przerzut do nadnercza. Zostało ono usunięte i uznałem za słuszne poddać się chemioterapii - mówi w "Faktach" Religa.
Chemioterapię, jak również zabieg usunięcia nadnercza, były minister zdrowia przeszedł w Instytucie Chorób Płuc w Warszawie.
- Pan profesor otrzymał dwa kursy chemioterapii. Pierwszy kurs zniósł bardzo dobrze, natomiast po drugim wystąpiły poważne powikłania. Komplikacje były na tyle poważne, że zagrażały życiu profesora - informuje prof. Kazimierz Roszkowski dyrektor Instytutu Chorób Płuc.
- Chemioterapia ma czasami fatalne skutki. U mnie te fatalne skutki wystąpiły łącznie z całkowitym brakiem białych krwinek. Ale teraz jestem w okresie odbudowywania tego - opowiada Religa.
Dramatyczna walka o życie byłego ministra zdrowia rozegrała się tydzień temu. Prof. Roszkowski przyznaje, że nie podjąłby się przeprowadzenie kolejnej chemioterapii, bo mogłaby ona spowodować zgon toksyczny.
W maju 2008 roku Zbigniew Religa, jeszcze jako minister zdrowia, przyznał publicznie na konferencji prasowej, że wykryto u niego nowotwór płuc. Lekarze usunęli mu wtedy górny płat lewego płuca.
j/tvn24
- Tak długo, jak normalnie żyję, będę robić wszystko tak, jak do tej pory. Pracować w Sejmie, zabierać głos, prowadzić prace doktorskie, spotykać się z dziećmi. Żyję dalej, staram się żyć normalnie. Zakładam, że jeszcze pożyję. Ale nie czepiam się życia kurczowo.
- Moje przemyślenia są proste: nie ma człowieka, który by nie umarł. Łącznie z papieżem. Skoro jest to nieodwołalne i nieodwracalne, to nie ma się czego bać – odpowiada profesor pytany czy obawia się śmierci.
- Każdy musi umrzeć. Dla mnie śmierć jest niczym, śmierć jest snem. Tłumaczę to sobie jeszcze tak: miałem ukochane miejsce w świecie – Wyspy Zielonego Przylądka. Ukochane było dawno temu, kiedy nie było tam tych wszystkich hoteli, tłumu turystów, hucznych imprez, a ja mogłem łowić ryby. Ale mnie na tych Wyspach nie ma. Nie żyję tam, nie żyję i już. To samo dotyczy innych miejsc na świecie. I naturalną koleją rzeczy kiedyś nie będzie mnie też tu[6].