Michael Jackson nie żyje
 żal mi tego człowieka
 chociaż był kontrowersyjną osobą
 

      Byłam w markecie na zakupach, po powrocie do domu zastałam moje córki zalane łzami, nie mogłam uzyskać informacji co się stało. Przez głowę przesunęło się dziesiątki przerażających myśli, miałam wrażenie, że odszedł ktoś naprawdę bardzo bliski... dopiero po chwili z ich bełkotu udało mi się zrozumieć, że zmarł Michael Jackson. Spora część mojej młodości jest z nim związana, moje córki w rytm jego piosenek podskakiwały radośnie w swoich dziecięcych łóżeczkach...
     
     Wczoraj zmarła również po długotrwałej chorobie nowotworowej Farrah Fawcett, znana bliżej jako jedna z "Aniołków Charliego", ten dzień jak widać utkwi w pamięci większości z nas wyjątkowo boleśnie.

    Gdy tracimy bliskich czy dochodzi do wielkich tragedii zawsze dokładnie pamiętamy w jakiej sytuacji znajdowaliśmy się w chwili gdy wiadomość ta do nas dotarła. Pamiętam dokładnie dzień kiedy poinformowano nas o tragedii w World Trade Center, czuję do teraz dreszcz przerażenia, który towarzyszył mi wtedy podczas każdej transmisji z tej tragedii... Myślę w takich sytuacjach o bezsilności wobec upływu czasu, niemożności jego cofnięcia, bezradności wobec śmierci... która i tak zawsze zwycięża.

                                                   Fakt ludzie są i odchodzą to jest smutne ale prawdziwe
                                                    Dobrzy ludzie zawsze odchodzą i zostajemy osamotnieni
                                                     Po za tym ja twierdzę że 
                                            " ŻYCIE MAMY TYLKO JEDNE I TRZEBA ŻYĆ DALEJ"