W ostatnim czasie los dotkliwie mnie doświadczył, patrząc przerażonymi oczyma na to co ze mną się działo, sięgałam po wsparcie ku wąskiemu już gronu moich bliskich i znajomych. Mówiłam "głośno" o swoim lęku, było mi to potrzebne, przynosiło ulgę, mogłam dzięki temu rozdzielać swój strach na mniejsze, bardziej strawne porcje. Dziś bogatsza jestem o nowe doświadczenie - kolejną mądrość życiową. Gdy będziemy mieli "odejść", nikt nam nie pomoże... Już na pewno nie zrobi tego żaden łańcuszek szczęścia, nawet gdybyśmy otrzymali go w szczerej intencji od najbardziej życzliwej nam osoby. Dziś dostałam tylko trzy takie klejnociki, zaczyna to stanowić barometr sympatii do mnie. Spada ich ilość, więc i moja popularność maleje. Nie wiem z czego bardziej się cieszyć, jedno z drugim się splotło. Wraz z treścią takowego łańcuszka pojawiają się ostrzeżenia, że jeżeli nie wyślę w naznaczonym terminie danej treści do odpowiedniej ilości osób, to po konkretnej ilości dni spotka mnie coś... co przytrafiło się Józefie X, albo Leokadii Y, które zeszły z tego światka w przerażających męczarniach. Czasami sam "łańcuszek" stanowi w całości takowe ostrzeżenie, zapewniające nam fale samych nieszczęść, jeżeli nie podporządkujemy się jego wymaganiom. Już nie tylko szczena w takich sytuacjach mi opada, ale i sam enter zaczyna nerwowo wibrować. Dostaję białej gorączki jak mówiła moja babcia (cokolwiek to znaczy!) Błagam! Nie obdarzajcie mnie takim szczęściem. Czy ja nie mogłabym chociaż od święta znaleźć w swej poczcie treść jakiegoś listu miłosnego zamiast łańcuszka? Poezją też nie pogardzę, jest o wiele ciekawsza od śmietnika reklam Pudelków, banków i innych tego typu cudowności...

W pełni się zgadzam, ja też jak tylko w liście wyczytam, że ma znamiona łańcuszka to kasuję go nie czytając dalej...

   Ja nie rozumiem po co one są tworzone, chyba jedynie zwiększają pracę serwera...

...i dorabiają autora.

Nie bawię sie w to.Uważam, że to idiotyczna zabawa