*
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj. Maj 05, 2024, 20:24:43


Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji


Strony: [1] 2   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: W zdrowiu i w chorobie...  (Przeczytany 4375 razy)
0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.
Pan M
Moderator
Aktywny użytkownik
*
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 123


There is no spoon...


« : Marzec 27, 2008, 11:23:10 »

"...w zdrowiu i w chorobie.." - te słowa zna chyba każdy, kto zawierał związek małżeński.
Ale jak to się ma do codzienności?
W dniu ślubu mało kto myśli o chorobie, nieszczęściu, a jednak... bywa, że nasz związek poddawany jest próbie.
Związek dwojga ludzi w obliczu problemów zdrowotnych jednej ze stron albo ulega umocnieniu, albo (to gorszy scenariusz) rozpadowi...
Chciałbym poznać Wasze zdania, doświadczenia z tym związane, bo pomimo że jestem uważany za człowieka cierpliwego, niejednokrotnie brakowało mi cierpliwości właśnie kiedy bliska mi osoba cierpiała...
Mawia się, że "miłość przezwycięży wszystko", że "co nas nie zabije to nas wzmocni", ale człowiek zdaje sobie sprawę, że stracił coś z siebie (coś dobrego), wypalił się, kiedy po dłuższym czasie odwraca się i patrzy wstecz... Trzeba wielkiej siły, żeby to odbudować...
Proszę o Wasze spostrzeżenia, uwagi, etc...
Zapisane

@żmijka
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1898


I get wings to fly... I'm alive ...


« Odpowiedz #1 : Marzec 27, 2008, 14:16:54 »



"Niedziela"
   Oboje stają przed lustrem...myślą. Chcą wypaść jak najlepiej. Długa kąpiel, odświętne ubranie, ćwiczone gesty przed lustrem, kradzione spojrzenia gdy trzymają się za ręce. Kino, kawiarnia, długi spacer...myśli. Może to ten? Może to ta? Pierwsze pocałunki, pieszczoty, pierwsze zbliżenie... Euforia, szaleństwo, miłość? Wybór...

"Poniedziałek"
   Nad ranem ona zbudziła się z rozmazanym makijażem, jej włosy w nieładzie podziwiał do śniadania. Masując się po brzuchu, głośno sobie beknął kilka razy. Pierwsze poważne kłótnie o nic. Rodzice, którzy przecież zawsze muszą mieć racje, powroty przeprosiny, wybaczenia. Wspólne wiatry pod kołdrą. Problemy...

"Wtorek"
   Kochanie będziemy mieli dziecko! Strach, oczekiwanie, radość, drżące dłonie przy pierwszej podwyższonej temperaturze słodkiego bobasa. Nieprzespane noce, pachnące pieluszki, radość z pierwszego "MAMA", "TATA". Coraz rzadziej makijaż, brak antyperspirantu. Problemy...

"Środa"
   Wracam do pracy! Najwyższy czas by Twoja mama wreszcie zajęła się dziećmi. Znowu ta sama zupa na obiad? Na co wydałeś tamte pieniądze? Gdzie byłaś tyle czasu? Nie mam ochoty na seks, głowa mnie boli. Nie trzaskaj drzwiami. Problemy...

"Czwartek"
   Byłaś z tym u lekarza? Nie udawaj, że takie coś Tobie nie przeszkadza. Może powinniśmy oboje  iść do poradni małżeńskiej? Teraz Ty idź na wywiadówkę ja już nie mam ochoty świecić oczyma. Myślę, że powinniśmy mieć oddzielne łóżka, ostatnio nie mogę sie wyspać. Problemy...

"Piątek"
   Czyj to numer telefonu? Pokaż mi natychmiast swoja pocztę. Od kogo te kwiaty? Byłeś znów u tej ..... To ja kupiłam więc jest moje! Do mieszkania w większości dokładali moi rodzice. Nic nie robiłaś tylko siedziałaś w domu, albo mnie zdradzałaś! Problemy...

"Sobota"
   Dostałam pozew do sądu. Mogłaś mnie wcześniej poinformować o swoich planach. Co z dziećmi? Chcę więcej alimentów, życie jest ciężkie. Mogę zabrać część wspólnych fotografii? Problemy...

***
Niedziela jest narzeczeństwem a pozostałe dni tygodnia prawdziwym życiem.
Czasami trudno dotrwać do kolejnego weekendu.
Może popełniamy błędy w nazewnictwie?
Nie dla wszystkich słowo miłość oznacza to samo...
Dla mnie jest to przede wszystkim tolerancja.
Jeżeli jej nie ma, jak bardzo mogą się przeobrazić nasze uczucia?
Partnerzy bez niej, nie mogą przetrwać prób jakimi są:
wszelkie problemy, choroba czy starość...

Zapisane
Pan M
Moderator
Aktywny użytkownik
*
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 123


There is no spoon...


« Odpowiedz #2 : Marzec 27, 2008, 14:31:35 »

A dzieci rosną i patrzą na to wszystko...w myślach powtarzają "ja będę inny" i nieświadomie powielają błędy rodziców, bo to odwieczne błędy ludzkości....ewolucja...to wymaga czasu, pokoleń, żeby wyprostować ten garb...
Zapisane

@żmijka
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1898


I get wings to fly... I'm alive ...


« Odpowiedz #3 : Marzec 28, 2008, 09:57:44 »

A dzieci rosną i patrzą na to wszystko...w myślach powtarzają "ja będę inny" i nieświadomie powielają błędy rodziców, bo to odwieczne błędy ludzkości....ewolucja...to wymaga czasu, pokoleń, żeby wyprostować ten garb...

    Czasami nie mamy odpowiednich wzorców by to zmienić, małpujemy dorosłych, pragnąc samemu jak najszybciej osiągnąć ten magiczny stan. Sądzimy, że zmieni to coś w naszym dotychczasowym życiu. Rozczarowania rosną wprost proporcjonalnie do odcienia żółci na krawędzi metryki, jeżeli oczywiście wcześniej odpowiednio jej nie zabezpieczyliśmy. Przeważnie nie szukamy nowych rozwiązań, szybko osiadamy w kapcie, zaciskając mocno palce na gładkiej powierzchni pilota telewizyjnego, gdy partner po niego zechce sięgnąć.
Powrócę jednak do tematu.


Związek dwojga ludzi w obliczu problemów zdrowotnych jednej ze stron albo ulega umocnieniu, albo (to gorszy scenariusz) rozpadowi...


Wielokrotnie widziałam kobiety z plastikowymi woreczkami przewiązanymi przez dziurkę do guzika w szlafroku. Wypełniała je krwista ciecz spływająca cienką rureczką z miejsca, gdzie dotąd dumnie wznosiły się ich piersi. Kobiety te przemieszczały się cichutko, między ogólnodostępnymi pomieszczeniami małego szpitala. Najczęściej stawały przy częściowo zamalowanych oknach, na długim, pustym korytarzu. Wzrok ich sunął po nieotynkowanej ścianie przyległego budynku. Zdarzało się, że ciekawość sprawiała, iż mimo pooperacyjnego bólu jaki im towarzyszył, unosiły się ostrożnie na palcach, by dostrzec przemykających w pośpiechu obcych sobie ludzi. Część z nich nie tylko została poddana zabiegowi zwanemu mastektomią, chirurgiczne cięcie chorej tkanki, to również rana w ich psychice. Nie wszystkie one, potrafią same się zasklepić. Dla mężczyzny prawdopodobnie jedynie strata penisa byłaby odpowiednim odzwierciedleniem traumy jaką one przechodzą... Gdy po powrocie do domu stają przed lustrem, to już nie tylko walka z rakiem, to walka ze sobą i z akceptacją samej siebie. Jej bagaż przeżyć noszą jej najbliżsi, rodzina, mąż... Czasami w takiej walce to właśnie partner przegrywa, nie potrafiąc samemu odnaleźć się w tym związku, odbiera siły tej, która najbardziej na jego wsparcie liczyła. Czy można wtedy powiedzieć mu, że przecież obiecałeś: "...w zdrowiu i w chorobie.."
Nasze słowa nie mają siły sprawczej, nie wystarczy powiedzieć obiecuję, gdyż tak naprawdę nie wiemy co spotka nas w przyszłości.
Nie znaczy to jednak, że tak jest zawsze, każdy z nas jest inny...
Zapisane
@żmijka
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1898


I get wings to fly... I'm alive ...


« Odpowiedz #4 : Marzec 29, 2008, 11:24:13 »


A dzieci rosną i patrzą na to wszystko...w myślach powtarzają "ja będę inny" i nieświadomie powielają błędy rodziców, bo to odwieczne błędy ludzkości....ewolucja...to wymaga czasu, pokoleń, żeby wyprostować ten garb...


   Pozwoliłam sobie zacytować Twoją wypowiedz, by zwrócić uwagę na garb.
Skoliozy, kifozy, lordozy itp. mają to do siebie, że zmiany usuwa się w sposób operacyjny, ewentualnie pacjent jest zmuszony przez całe życie nosić specjalne aparaty (gorsety) ortopedyczne, które przeważnie sprowadzają się jedynie do spowolnienia procesów chorobowych. Schorzenie nie leczone raczej bardziej się pogłębia...
Zapisane
Pan M
Moderator
Aktywny użytkownik
*
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 123


There is no spoon...


« Odpowiedz #5 : Marzec 31, 2008, 10:35:45 »

Chodziło mi raczej o "garb na duszy"...
Zapisane

@żmijka
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1898


I get wings to fly... I'm alive ...


« Odpowiedz #6 : Marzec 31, 2008, 10:39:43 »

"garb na duszy"...
Na ten rodzaj schorzenia przeważnie nie ma lekarstwa... Myślimy o tym samym, używając innego zestawu literek.
Zapisane
Pan M
Moderator
Aktywny użytkownik
*
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 123


There is no spoon...


« Odpowiedz #7 : Marzec 31, 2008, 12:19:17 »

Jest lekarstwo...dobra, silna wola i ćwiczenia korygujące Uśmiech ...trzeba czasu
Zapisane

@żmijka
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1898


I get wings to fly... I'm alive ...


« Odpowiedz #8 : Marzec 31, 2008, 12:32:30 »

 
   Owszem, jednak by się leczyć, musimy być świadomi, że takowy garb duszy jest w naszym posiadaniu. Jego obecność, uszkadza często zdolność postrzegania własnego profilu.
Zapisane
Pan M
Moderator
Aktywny użytkownik
*
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 123


There is no spoon...


« Odpowiedz #9 : Marzec 31, 2008, 14:42:03 »

Jednakowoż opinia jednej osoby patrzącej z boku (najczęściej bliskiej) wydaje się być stronnicza...
Zapisane

Pan M
Moderator
Aktywny użytkownik
*
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 123


There is no spoon...


« Odpowiedz #10 : Maj 28, 2008, 14:20:01 »

I temat umarł śmiercią naturalną...
Zapisane

@żmijka
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1898


I get wings to fly... I'm alive ...


« Odpowiedz #11 : Maj 28, 2008, 14:42:58 »

    Właśnie dokonałeś jego reanimacji. Uśmiech
Masz rację, należy brać pod uwagę opinię obu stron, nie koniecznie ten co "mówi" ma racje. W relacjach małżeńskich każdy ma swoją własną prawdę, postrzega stan w jakim się znajduje nieco inaczej niż współmałżonek. W sytuacji gdy zaistnieje poważna choroba, oboje potrzebują pomocy, wsparcia.
Zapisane
duska90
Administrator
Aktywny użytkownik
*****
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 240



« Odpowiedz #12 : Czerwiec 02, 2008, 14:33:15 »

Mylisz się żmijko. Myślę, że w takiej sytuacji wsparcia potrzebują nie tylko partnerzy ale i cała rodzina. To wyjątkowo wielkie przeżycie dla wszystkich bliskich.
Zapisane

@żmijka
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 1898


I get wings to fly... I'm alive ...


« Odpowiedz #13 : Czerwiec 05, 2008, 22:33:35 »

    Zaskoczyła mnie Twoja uwaga, masz jednak słuszność, rodzina przeżywa chorobę jednego z jej członków, może nie w sposób identyczny, bo bez wątpienia zależy to od emocjonalnych więzi jakie ją łączą. Psychiczne nastawienie w takiej sytuacji sprawia, że często wzajemnie się podtrzymują, gdy choroba sie przedłuża warto jednak wesprzeć się radami specjalisty. Jakiekolwiek przeżycia, zawsze zostawiają w nas ślad, nigdy nie będzie tak jak wcześniej, musimy nauczyć się być w nowej sytuacji.
Zapisane
Pan M
Moderator
Aktywny użytkownik
*
Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 123


There is no spoon...


« Odpowiedz #14 : Czerwiec 11, 2008, 14:56:01 »

Jakiego specjalisty jeśli mogę spytać?
Zapisane

Strony: [1] 2   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap

Strona wygenerowana w 0.523 sekund z 19 zapytaniami.

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

naszawiara playyourstories wataharainbow aplikacja2013 klasztorna